Jak ratować szpitale?
Złotoryjski szpital jest w trudnej sytuacji. W ciągu kilku lat długi rosły mimo zmian na stanowisku dyrektora. Ale sytuacja szpitala w dużym stopniu jest również zależna od decyzji podejmowanych przez właściciela czyli starostwo powiatowe. Budżet starostwa kształtuje się na poziomie 39 mln zł, a długi szpitala na poziomie 17 mln.
Ustawa o działalności leczniczej przewiduje, że podmiot tworzący szpital publiczny, zatwierdzając sprawozdanie finansowe – jeśli wynik za dany okres obrachunkowy okaże się ujemny – zobowiązany będzie w ciągu trzech miesięcy do pokrycia straty albo też w ciągu 12 miesięcy będzie musiał podjąć decyzję o przekształceniu SPZOZ-u w spółkę prawa handlowego lub zlikwidować placówkę.
Samorządy, które zdecydują się na przekształcenie, mogą skorzystać z umorzenia zobowiązań publicznoprawnych. Podmioty tworzące szpitale-spółki otrzymają dotację w wysokości wartości umorzonych w wyniku ugody kwoty głównej lub odsetek z tytułu zobowiązań cywilnoprawnych oraz wynikających z zaciągniętych kredytów bankowych pozostałych do spłaty. Warunkiem uzyskania dotacji jest wpisanie spółki powstałej z przekształcenia do rejestru przedsiębiorców nie później niż 31 grudnia 2013 roku.
Ustawa o działalności leczniczej mobilizuje szpitale i samorządy nie tylko do przekształceń ale również do lepszego zarządzania i większych inwestycji. Wiele samorządów stara się bowiem zrobić wszystko, aby uniknąć zmiany formy prawnej swoich jednostek.
Instytut Pressinfo.pl twierdzi, że w latach 2012-2014 jedna czwarta szpitali publicznych w Polsce zamierza przekształcić się w jednostki niepubliczne (korzystając z ustawy o działalności leczniczej), 72% szpitali nie planuje przekształceń, a trzy procent jest w ich trakcie.
Rząd przygotował ustawę, która ma doprowadzić do masowego przekształcania szpitali w spółki. Jednak samorządy, do których należy większość polskich szpitali są często do takiej operacji słabo przygotowane, co niekiedy kończy się finansową katastrofą.
O tym, że samo przekształcenie szpitala w spółkę, lub jego ewentualna prywatyzacja, nie jest dla samorządu gwarancją zmian na lepsze przekonał się boleśnie już niejeden polski samorząd. Jednym z nich było starostwo w Pabianicach. Po pierwsze wykluczyły prywatyzację szpitala (przekształcenie w spółkę nie jest równoznaczne z prywatyzacją, bo szpital przekształcony wciąż należy do samorządu). Po drugie postawiły w stan likwidacji zakład budżetowy, prowadzący szpital, zostawiły mu do spłacenia szpitalne długi i powołały nową spółkę, która przejęła zarządzanie szpitalem. Spółka wystartowała z czystym kontem, bo nie była obciążona długami szpitala. Dzięki temu w pierwszym roku działalności przy przychodach rzędu 55 mln zł przyniosła 2 mln zł zysku netto. Wspaniale? Nie do końca. Niestety w międzyczasie okazało się, że po zakończeniu działalności zlikwidowanego Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej (SPZOZ) jego długi musi przejąć dotychczasowy właściciel. Dla Pabianic oznaczało to katastrofę – 106 mln zł długu do spłacenia przy rocznym budżecie miasta wynoszącym 140 milionów.
Za wzór uchodzi powiatowy szpital w Kluczborku. Pod koniec lat 90. szpital zaczął tracić płynność finansową i przestał spłacać na czas swoje zobowiązania. Przez odsetki od przeterminowanych należności, opłaty komornicze i sądowe związane z zadłużeniem, coraz bardziej rosła nadwyżka kosztów nad przychodami. Szpital dobiła słynna ustawa 203, która nakładała obowiązek podniesienia pensji pielęgniarkom o 203 zł. Jego miesięczne straty sięgały 300 tys. zł, a zadłużenie doszło do 20 mln zł. Pieniędzy zaczęło brakować na wszystko, nawet na leki. Dyrekcja próbowała szpital restrukturyzować, ale niewiele z tego wychodziło, bo na szpitalne konta ciągle wchodzili komornicy. Właściciel, czyli starostwo powiatowe, stanął przed dylematem: albo zamknąć szpital albo go zlikwidować w obecnej formule, przejąć jego dług i przekształcić w spółkę. Spółka, o nazwie Powiatowe Centrum Zdrowia, zaczęła funkcjonować w 2004 roku. Wydzierżawiła od starostwa szpitalne budynki i mimo, że płaciła za najem pomieszczeń, już w pierwszym roku działalności wypracowała prawie milion złotych zysku. Przesądziły o tym dwa czynniki: dobrze napisany 5-letni biznesplan spółki (zakładający gruntowną restrukturyzację szpitala) i dobry menedżer, który ów biznesplan w całości konsekwentnie zrealizował: przede wszystkim monitorował i kontrolował koszty.
Jak będzie ze szpitalem złotoryjskim pewnie przekonamy się wkrótce. Może w wyniku dobrego zarządzania nowego dyrektora starostwo nie będzie musiało pokrywać strat szpitala?