KOKiKF o zajęciach pozalekcyjnych i bezpieczeństwie w szkołach
Banaszek Józef
Na środowej Komisji Oświaty, Kultury i Kultury Fizycznej sekretarz miasta – Włodzimierz Bajoński prezentował plan i realizację zajęć pozalekcyjnych w szkołach miejskich.
Zrobił to dość szczegółowo, ale nie do końca konsekwentnie- ponieważ wymienił z imienia i nazwiska tylko niektórych nauczycieli prowadzących zajęcia.
Okazało się , że oferta jest naprawdę bogata i odpowiadając na pytania radnych – mogę powiedzieć, że nie są to zajęcia tylko na papierze, dzieci chodzą bardzo chętnie i rodzice są zadowoleni, że jest coś więcej niż tylko nauka - każde dziecko może coś wybrać dla siebie. Prowadzone są całkowicie bezpłatnie w ramach 40-godzinnego tygodnia pracy.
W dalszej części posiedzenia komisji radny Banaszek zapytał, czy istnieje możliwość zainstalowania monitoringu przed SP1- stwierdził, że każdy może tam wejść, bo jest to środek miasta i rodzice są zaniepokojeni. Chcieliby również monitoringu w szkole.
Burmistrz spytał , czy są tam niepokojące zachowania, na co radny odpowiedział, że widocznie tak, skoro rodzice monitują, on jest jedynie przekaźnikiem problemu i szczegółów nie zna. Mówi o tym, co słyszał od rodziców uczniów.
W tym momencie sekretarz Bajoński stwierdził, że za to , co się dzieje w szkole odpowiedzialni są nauczyciele , którzy pełnią dyżury i tu akurat miał rację.
Wtedy burmistrz powiedział, że bywało tak, że monitoring niejako zwalniał nauczycieli z obowiązku dyżurowania.
Opierając się na swoich doświadczeniach mogę powiedzieć, że nigdy w żadnej ze szkół, w której pracowałam, monitoring nie zwalniał żadnego nauczyciela z obowiązku pełnienia dyżuru w wyznaczonym planem miejscu. Jeśli chodzi o toalety, są również nadzorowane przez nauczycieli i rzadko dzieje się tam coś niepokojącego.
Zdarzają się sytuacje, gdy „oko” nauczyciela nie jest w stanie dostrzec, co się dzieje z dziećmi, na przykład , kiedy wychodzą poza ogrodzenie szkoły -powinny niezwłocznie iść do domu, ale bywa różnie. Jeśli ktoś z nauczycieli lub obsługi widzi coś niepokojącego, od razu interweniuje, ale w czasie lekcji wszyscy są raczej w budynku i nie są w stanie monitorować tego , co robią dzieci po wyjściu ze szkoły.
Jedynie w takich miejscach monitoring miałby sens.
Na XXV sesji Rady Miejskiej radny A. Kocyła zakomunikował, że rozmawiał z panią dyrektor w sprawie monitoringu i bezpieczeństwa w SP1. W oparciu o to, stwierdził, że:
Okazało się , że oferta jest naprawdę bogata i odpowiadając na pytania radnych – mogę powiedzieć, że nie są to zajęcia tylko na papierze, dzieci chodzą bardzo chętnie i rodzice są zadowoleni, że jest coś więcej niż tylko nauka - każde dziecko może coś wybrać dla siebie. Prowadzone są całkowicie bezpłatnie w ramach 40-godzinnego tygodnia pracy.
W dalszej części posiedzenia komisji radny Banaszek zapytał, czy istnieje możliwość zainstalowania monitoringu przed SP1- stwierdził, że każdy może tam wejść, bo jest to środek miasta i rodzice są zaniepokojeni. Chcieliby również monitoringu w szkole.
Burmistrz spytał , czy są tam niepokojące zachowania, na co radny odpowiedział, że widocznie tak, skoro rodzice monitują, on jest jedynie przekaźnikiem problemu i szczegółów nie zna. Mówi o tym, co słyszał od rodziców uczniów.
W tym momencie sekretarz Bajoński stwierdził, że za to , co się dzieje w szkole odpowiedzialni są nauczyciele , którzy pełnią dyżury i tu akurat miał rację.
Wtedy burmistrz powiedział, że bywało tak, że monitoring niejako zwalniał nauczycieli z obowiązku dyżurowania.
Opierając się na swoich doświadczeniach mogę powiedzieć, że nigdy w żadnej ze szkół, w której pracowałam, monitoring nie zwalniał żadnego nauczyciela z obowiązku pełnienia dyżuru w wyznaczonym planem miejscu. Jeśli chodzi o toalety, są również nadzorowane przez nauczycieli i rzadko dzieje się tam coś niepokojącego.
Zdarzają się sytuacje, gdy „oko” nauczyciela nie jest w stanie dostrzec, co się dzieje z dziećmi, na przykład , kiedy wychodzą poza ogrodzenie szkoły -powinny niezwłocznie iść do domu, ale bywa różnie. Jeśli ktoś z nauczycieli lub obsługi widzi coś niepokojącego, od razu interweniuje, ale w czasie lekcji wszyscy są raczej w budynku i nie są w stanie monitorować tego , co robią dzieci po wyjściu ze szkoły.
Jedynie w takich miejscach monitoring miałby sens.
Na XXV sesji Rady Miejskiej radny A. Kocyła zakomunikował, że rozmawiał z panią dyrektor w sprawie monitoringu i bezpieczeństwa w SP1. W oparciu o to, stwierdził, że:
- przed budynkiem SP 1 jest monitoring
- w czasie przerw pełnione są przez nauczycieli dyżury
- żadnych poważniejszych incydentów zagrażających bezpieczeństwu uczniów nie stwierdzono.