"Takie będą Rzeczypospolite..."
Po obejrzeniu nagrania z komisji postanowiłam zabrać głos w sprawie, która od kilku dni nie dawała mi spokoju. Być może dlatego, że jestem nauczycielem i prezesem stowarzyszenia, które realizowało wiele różnych przedsięwzięć. Za każdym razem wymagały one zaangażowania sporej grupy ludzi dobrej woli. Może mieliśmy szczęście, ale nigdy nie zdarzyło się, żeby ktoś odmówił, a tym bardziej krytykował podejmowane działania.
Było również kilka takich projektów , które dotyczyły samorządności , demokracji i udziału mieszkańców w zarządzaniu. Chodziliśmy na spotkania, sesje i komisje z młodzieżą i seniorami. Zadawaliśmy czasem dość trudne pytania i nigdy nie przyszłoby nam do głowy, że niektórzy radni zakwalifikują to „jako wykorzystywanie dzieci do walki politycznej”.
Jak uczyć młodych prawdziwej partycypacji? Teoretycznie? Młodzież ma prawo przychodzić na sesje i komisje kiedy chce i zadawać pytania. Radni mogą odpowiedzieć lub nie, ale sugerowanie , że „Z premedytacją przez ręce młodzieży po prostu starsi próbują tu sobie pewne rzeczy załatwić”, wydaje się wysoce niestosowne , szczególnie w ustach radnego.
Bardzo dobrze , że jest realizowany międzynarodowy projekt, dzięki któremu młodzież pozna podstawowe narzędzia partycypacji i zasady funkcjonowania demokratycznego państwa. Super, że korzysta z informacji na „swoim podwórku”- u swoich mieszkańców i radnych.
Jestem nauczycielem 35 lat. Pracowałam w przedszkolu, szkole podstawowej, gimnazjum i szkole średniej. I muszę powiedzieć z całą mocą, że pytania nie są ani „wysublimowane”, ani specjalnie ułożone przez dorosłych. Może niektórym trudno sobie to wyobrazić, ale mamy w szkole inteligentną i kreatywną młodzież, która potrafi samodzielnie myśleć.
Na zakończenie powtórzę za Janem Zamoyskim-polskim politykiem, mężem stanu i hetmanem wielkim koronnym: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie… Nadto przekonany jestem, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli”.
Te kilka zdań nie jest absolutnie po to, aby kogoś krytykować, czy pouczać. Przypomnieć jednak należy, że jeśli piastuje się odpowiedzialne funkcje publiczne, to trzeba się głęboko zastanawiać nad każdym wypowiadanym słowem.Gdybym bowiem znalazła się na miejscu realizatorów projektu, poczułabym się urażona i skrzywdzona.
My jesteśmy dorośli i jakoś to przełkniemy, ale jak teraz czują się dzieciaki zaangażowane w projekt, czytając artykuły na portalach i słuchając , co mówi radny? Czy ktoś o tym pomyślał?