Bankomat neverending story!
Pisaliśmy już o tym wielokrotnie, ale temat nie daje o sobie zapomnieć, jeśli jest się kierowcą i ma się przymus codziennego parkowania w centrum w miasta.
Obowiązek jest-trudno. Trzeba się podporządkować i pilnować, aby zawsze posiadać przy sobie złotówkę. Okazuje się jednak, że to nie wystarczy. W piątek potrzebne było 10 minut i pięciu życzliwych kierowców, żeby wydobyć bilet parkingowy z urządzenia szumnie zwanego parkometrem.
Sytuacja wydarzyła się obok SP1. Automat kasę połknął, zabulgotał, zasyczał, ale biletu nie wydrukował. Lekkie stukanie i łagodne przemawianie nie pomogło. Trwał uparcie przy swoim. Porzuciłam go więc po kilku minutach, ale idąca drogą kobieta zawołała, że wylatuje jakaś moneta. Wyjęłam swoją złotówkę i zaczęłam się zastanawiać, czy wrzucić ja ponownie. Podeszło do mnie dwóch kierowców i poradziło, żeby próbowała, bo jak będę miała szczęście, to za czwartym razem powinnam otrzymać bilet. Chyba byli jasnowidzami, bo jak powiedzieli, tak się stało.
Komuś może się to wydać zabawne, ale dla porównania dodam, że parkuję we Wrocławiu, Legnicy, Bolesławcu i nigdy podobna sytuacja mi się nie przytrafiła. Pomijam już fakt, że mają tam naliczanie minutowe, płatność kartą lub telefonem.
Nie byłoby się czym emocjonować i o czym pisać, gdyby nie fakt, że takie problemy przydarzają się kierowcom w naszym mieście dość często i w niektórych okolicznościach stanowią prawdziwy problem. Nie można płacić zwykłą kartą, telefonem, blikiem, nie ma możliwości wydawania reszty, to mogłyby chociaż działać poprawnie.