Przygoda z szerszeniami
Owad z rodziny osowatych , żywi się owadami, owocami oraz sokami niektórych drzew. Samice szerszeni wiją gniazda w miejscach ciepłych, osłoniętych od wiatru, blisko pożywienia. Mało przyjazne dla otoczenia- atakują bez uprzedzenia. Ich ukąszenia, wbrew obiegowym teoriom, nie są śmiertelne, ani nawet bardzo groźne, chyba że jest się uczulonym na ich jad.
Trudno zauważyć, kiedy lokują się w jakimś miejscu: pod dachem , w styropianie, między deskami, itp.Problem powstaje, gdy nawet przez nieuwagę, poruszysz gniazdo. Wtedy wylatują i atakują bez uprzedzenia. Jeszcze gorzej, gdy niesiesz coś bardzo ciężkiego, czego nie możesz upuścić.
Tak stało się w moim przypadku. Jak się okazało, ukąszenie- to był najmniejszy problem, bo szerszenie tak się zdenerwowały, że wyjście z domu okazało się niemożliwe. Pierwsza myśl: zadzwonić po straż pożarną. Tam dowiedziałam się, że mogą przyjechać zabezpieczyć teren i ewakuować mieszkańców, na tym ich rola się kończy. Doradzono mi, abym zadzwoniła po profesjonalną firmę zajmującą się zwalczaniem owadów.
W Złotoryi takowej nie ma, więc zadzwoniłam na podane numery do Legnicy. W pierwszej miły pan zakomunikował , że cały dzień pracował, jest zmęczony i może przyjechać jutro. Na moje argumenty , że szerszenie szaleją, a ja mam sprzęt agd pod domem i nie mogę nawet wystawić nosa, okazał się całkowicie głuchy i nieczuły.
W drugiej firmie dowiedziałam się, że pan może być najwcześniej w piątek, ale radzi mi, abym poczekała, aż szerszenie zasną i będę mogła wyjść z domu. Dramaturgii sytuacji dodawał fakt, że zbliżała się burza i zostawienie zakupionego sprzętu na dworze było bardzo ryzykowne.
W końcu wpadłam na pomysł, aby pojechać do miasta i kupić środek BROS- gaśnicę na osy i szerszenie. Użyliśmy go, co okazało się niezwykle skuteczne, a następnie zlikwidowaliśmy gniazdo. W międzyczasie przyjechał znajomy, który stwierdził, że to bardzo dobra strategia, bo zapach tego środka tak zniechęca szerszenie, że więcej tu nie przylecą.
Niby nic, ale sporo stresu , nerwów, bólu po ukąszeniach i poczucie całkowitej bezradności z powodu braku wiedzy i pomysłu, jak problem rozwiązać.
I kolejny raz sprawdziło się stare porzekadło: "umiesz liczyć- licz na siebie....".