Budżet obywatelski, ale czy partycypacyjny?
Pyta Ryszard Skrzypiec z Ośrodka Badań Aktywności Lokalnej. Jak idea partycypacji czyli współrządzenia (diagnoza, inicjatywa, wykonanie, rozliczanie) funkcjonuje w budżetach obywatelskich wdrożonych w naszym kraju?
Analiza mechanizmów związanych ze wzmacnianiem partycypacji w Polsce pokazuje, że mamy do czynienia z partycypacją ograniczoną do niewielkiego zakresu(głównie w wymiarze finansowym). Gminy oddają do bezpośredniej decyzji obywatelom około 1% budżetu gminy.
Poszczególne aspekty partycypacji obywatelskiej realizowane są w istniejących budżetach obywatelskich w różnym stopniu:
- prawo zgłaszania propozycji przysługuje raczej indywidualnym osobom lub organizacjom niż wspólnotom osiedlowym, sołeckim czy mieszkaniowym,
- wybór propozycji odbywa się w drodze głosowania, w którym mogą brać udział wszyscy mieszkańcy gminy (zdarzają się limity wiekowe),
- w większości przypadków realizatorami wybranych przedsięwzięć nie są pomysłodawcy tylko zewenętrzni wykonawcy nadzorowani przez urzędników,
- nie ma więc społecznej kontroli realizacji tych przedsięwzięć.
Wydaje się więc że funkcjonujące w naszym kraju mechanizmy budżetu obywatelskiego tylko w niewielkim stopniu realizują postulat partycypacji społecznej.
Czy lepszych rezultatów nie przyniesie zainicjowanie działań na rzecz kontroli kosztów funkcjonowania administracji samorządów? Koszty te stanową bardzo istotny odsetek budżetów samorządowych. Różnice w tych kosztach między samorządami tej samej kategorii są bardzo duże. Czy nie warto się przyjrzeć czy większe koszty to sprawniejsza obsługa obywateli czy też fanaberie urzędników?