Uczestnictwo czy krytyka ?
Bardzo często narzekamy na decyzje podjęte przez władze naszego miasta, powiatu, kraju, tylko czy mamy do tego prawo? Na pewno tak, jeśli partycypujemy, czyli uczestniczymy w rządzeniu. Niestety, niewielu obywateli rozumie, co to tak naprawdę znaczy. Sam bunt i komentowanie ( przeważnie niepozytywne) partycypacją nie jest.
„Partycypacja społeczna” czy innymi słowy „partycypacja obywatelska” to nic innego jak uczestnictwo obywateli w określaniu i rozwiązywaniu własnych problemów poprzez różne działania i przy zastosowaniu różnych metod. To samozarządzanie, partnerstwo i konsultacje społeczne. Właśnie mieszkańcy powinni określać, co stanowi największy problem i w jaki sposób go rozwiązać, niejako „naciskać” , aby burmistrz spotykał się z nimi i dzielił problemami , oczekując propozycji ich rozwiązania, a następnie zwracał się do nich z prośbą o aprobatę przygotowanego przez urzędników rozwiązania.
Istnieje wiele narzędzi prawnych, aby ten efekt uzyskać, rzecz jednak tkwi głównie w dobrej komunikacji obu stron.
Nie broniąc burmistrza i radnych można powiedzieć, że obywatele w bardzo małym stopniu interesują się tym, co się dzieje w ich mieście. Nie uczestniczą ani w posiedzeniach RM, ani poszczególnych komisjach , w trakcie których podejmowane są fundamentalne decyzje. Propozycja wysłania petycji wzbudza natychmiastowy sprzeciw, nie wiadomo dlaczego? Na dyżury, które pełnią radni , obywatele przychodzą rzadko , często wkurzeni z jakiegoś powodu i oczekują gotowego rozwiązania, tu i teraz, nie rozumiejąc, że nie wszystko da się załatwić od razu.
Efekt: władze podejmują samodzielne decyzje przekonane , że obywateli to niewiele obchodzi, obywatele: zbulwersowani, że władze nie pytają ich o zdanie, nie liczą się z ich opinią, mówiąc po prostu, robią , co chcą.
Zapraszam obywateli naszego miasta do wypowiedzenia się na ten temat, o propozycje, jak zmienić ten stan rzeczy. Co zrobić, żeby o Złotoryi można było powiedzieć: to miasto jest przykładem prawdziwej partycypacji obywatelskiej.