Zawód burmistrz, wójt

sejm
sejm

Publiczna dyskusja na temat ograniczenia kadencyjności w samorządach pojawia się już od wielu lat. Było w tej sprawie sporo propozycji i rekomendacji. Poseł Bogucki stwierdził, że po zakończeniu kadencji, zwłaszcza w małych samorządach, wójt czy burmistrz nie ma praktycznie możliwości podjęcia zatrudnienia. Więc co ma zrobić?

Zwolennicy ograniczenia kadencji wójtów i burmistrzów twierdzą, że taki stan rzeczy często sprzyja relacjom korupcjogennym wśród organów samorządu terytorialnego, ponadto utrwala obsadę personalną struktur władzy lokalnej. Tym samym na poziomie podstawowej jednostki podziału terytorialnego jaką jest gmina, blokowane są mechanizmy demokratyczne, umożliwiające społeczeństwu udział w sprawowaniu władzy.

Przeciwnicy wskazują, że przy ograniczaniu kadencji, pierwsza kadencja to na ogół nauka samorządności, a druga to tworzenie układów do dalszego życia. I to może być jeszcze większa patologia niż do tej pory. Kto naprawdę poważny, kto z w miarę dobrą pozycją zawodową i jakimś doświadczeniem zechce kandydować, wyrwać się z zawodu na osiem lat, by zostać wójtem? Pewnie tylko nieudacznik albo bezrobotny, bo ci nie będą mieli oporów.

Stanisław Kracik, który jest od 1990 r. burmistrzem Niepołomic wymienił mocne i słabe strony każdego z takich rozwiązań:

Argumentami za limitem dwóch kadencji, według niego, są:

  • tworzenie wśród lokalnej społeczności sieci nieformalnych zależności i powiązań uniemożliwiających innym kandydatom sukces wyborczy;
  • groźby popadania wójta w rutynę, czyli redukcja kreatywności całej kierowanej przez niego polityki lokalnej;
  • uznanie za pewnik fakt, iż jak ktoś przez osiem lat nie zrobił czegoś lub nie rozwiązał lokalnego problemu, to nie ma sensu dawać mu na to więcej czasu, czyli trzeciej kadencji;
  • groźba tworzenia korupcjogennych powiązań na poziomie lokalnym, a dwukadencyjność ten układ naturalnie przerywa;
  • systemowa gwarancja, że poprzez wymianę lokalnych liderów poszerzy się grono ludzi, którym dane jest władztwo na poziomie gminnym i tym samym wzrośnie szansa na pojawienie się nowych liderów na tym poziomie władzy publicznej;
  • lokalni liderzy, dobrze postrzegani do tej pory w gminach, będą stanowić naturalne zaplecze konkurencji dla liderów na poziomie powiatowym i regionalnym.

Argumenty za tym, by takiego limitu kadencji nie było:

  • kierowanie gminą to dzisiaj zawód wymagający ogromniej wiedzy oraz doświadczenia i nie warto zakazywać ludziom znającym swój „fach” pracy na stanowiskach dotychczas wykonywanych;
  • skoro w myśl konstytucji gmina jest podstawową jednostką administracji publicznej, to i jej władze w legalny sposób wyłaniane winny podlegać suwerennej ocenie i decyzji jej mieszkańców;
  • zasada nie działania prawa wstecz, daje politykom wszystkich partii do myślenia, że dzisiejsze ograniczenia zaczną obowiązywać za osiem lat, a nikt nie wie, w jakim kierunku pójdą preferencje wyborców, nie powinno się dzisiaj stosować zasady doraźnych korzyści politycznych leżących u podstaw inicjatywy limitowania kadencji szefów gmin;
  • retrospekcja ostatnich szesnastu lat gminnej rzeczywistości pokazuje, że rutyna może grozić jedynie tym wójtom, którzy poza chodzeniem do pracy niewiele robią. Mamy co kadencja nową finansową rzeczywistość. Rutyna im nie grozi także „dzięki” nieustającej aktywności Parlamentu, dodającej gminom nowe zadania bez środków na ich pełną realizację;
  • każdy kto poznał inwestycyjną i administracyjną rzeczywistość dobrze wie, że są takie projekty i zamierzenia, na które cztery lata to za mało, a nawet i osiem czasami nie wystarcza. Po to sporządza się wieloletnie Plany Rozwoju Lokalnego, by zachować ciągłość w polityce inwestycyjnej na poziomie gminy. Wybory nowego z mocy prawa wójta wiele takich projektów obrócą w niwecz;
  • wójt odpowiada za wiele zadań z pogranicza opieki społecznej i powinności podatkowych. Potrzeba czasu na to, by takie uwarunkowania poznać i nie zachowywać się wobec rodzin, czy podmiotów gospodarczych jak słoń w składzie porcelany. Każdy z mocy prawa nowy wójt będzie przynajmniej dwa lata uczył się gminy, a ostatnie dwa lata drugiej kadencji wzorem ewangelicznego włodarza, będzie starał się zabezpieczyć sobie przyszłość w sposób mniej lub bardziej uczciwy;
  • myślenie w perspektywie jednej kadencji jest w przypadku każdej gminy szkodliwe. Tam gdzie szefowie gmin pracują tak, jakby wyborów co cztery lata nie było – jest rozwój, a gminy postrzegane są jako gminy sukcesu. Nie zapewni rozwoju gminie chodnik zrobiony na kredyt i „pod wybory”.

Tak już bywa, w firmie czy polityce, że jakiś układ personalny funkcjonuje w miarę dobrze, odnosi sukcesy, jest powszechnie akceptowany, a potem następuje załamanie. I nikt nie wie dlaczego. Po prostu się zużyło i już. Stąd też tak popularny na świecie mechanizm dwukadencyjności, który niejako odgórnie wymusza zmianę. W polskim samorządzie go nie ma.

W powiecie złotoryjskim wszyscy włodarze są co najmniej druga kadencję. Rekordzistką jest Maria leśna – wójt gminy Złotoryja już 6 kadencję.

Poniżej przedstawiamy ilość głosów i % wyborców oddających głos w kolejnych głosowaniach na lokalnych włodarzy.

Gmina Pielgrzymka – Sybis Tomasz

  • 2010 – 1386, 79%
  • 2006 – 1002, 51%

Gmina Świerzawa Kołcz Józef

  • 2010 – 1791, 67%
  • 2006, 1533, 54%
  • 2002, 1481, 57%

Miasto Wojcieszów – Maciejczyk Sławomir

  • 2010 – 1002, 67%
  • 2006 -908, 55%

Gmina Zagrodno – Słonina Mieczysław

  • 2010 – 1440, 67%
  • 2006- 1189, 58%

Gmina Złotoryja – Maria Leśna

  • 201 0- 1605, 68%
  • 2006 – 1573, 67%
  • 2002 – 1872, 76%
  • 1998 brak danych
  • 1994 brak danych
  • 1992 brak danych

Miasto Złotoryja – Ireneusz Żurawski

  • 2010- 3495, 59%
  • 2006- 3417, 53
  • 2002- 2416, 50

Burmistrzowie i wójtowie 6- kadencji


To pole jest wymagane
To pole jest wymagane
captcha To pole jest wymagane

Udowodnij ,że nie jesteś robotem, podaj wynik powyższego działania.