Wygrane czy przegrane?
Dzięki internetowi wyniki wyborów są już wszystkim znane. Trzeba jednak chwili refleksji, aby zastanowić się dla kogo jest to wygrana, a dla kogo przegrana? Nie wyczyta się tego z czystych liczb. Ważny jest kontekst i linia czasu.
Na pewno wybory wygrane są dla wszystkich, którzy zdecydowali się na start, prezentację swojej osoby i w nagrodę otrzymali głosy poparcia od mieszkańców, nieważne ile.
Duży sukces w drugiej turze odniosła pani Karolina Bardowska, która konkurowała z dwukrotnie niemal starszym, dotychczasowym wójtem Zagrodna Tadeuszem Szklarzem. Wygrała w sumie niewielką ilością głosów, ale to, że nie pomogły panu Szklarzowi lata sprawowania władzy, które powinny być najlepszą rekomendacją, świadczą o jej wielkim potencjale lub słabości przeciwnika.
W gminie wiejskiej Złotoryja, pan Jan Tymczyszyn zwyciężył dużą ilością głosów z panem Pawłem Choczajem. Jednak w tej rozgrywce to pan Tymczyszyn był uprzywilejowany. Był związany z dotychczasową, wieloletnią wójt, Marią Leśną, która wspierała jego kandydaturę.
W Złotoryi zwycięstwo odniósł Robert Pawłowski. Wygrał w drugiej turze tak jak cztery lata temu. Tylko wtedy był nadzieją mieszkańców, jak teraz Karolina Bardowska w Zagrodnie. Dostał wtedy 4038 głosów poparcia, a Ireneusz Żurawski 1886 głosów. Emocje i nadzieje były wielkie. Po czterech latach w pierwszej turze, przy czterech kandydatach, nie uzyskał pierwszego miejsca. Cztery lata władzy nie przyniosły, tak jak Tadeuszowi Krzakowskiemu z Legnicy, dużej przewagi głosów. W pierwszej turze największą ilość głosów uzyskała Barbara Zwierzyńska -Doskocz, która po raz pierwszy startowała w wyborach na burmistrza. W drugiej turze Barbara Zwierzyńska uzyskała 2691 głosów, a Robert Pawłowski 3014, ponad tysiąc głosów mniej niż cztery lata temu i na dodatek jeszcze dzięki poparciu, jakiego udzielił mu publicznie Ireneusz Żurawski.
Czy to było prawdziwe zwycięstwo, układy, dżuma czy też cholera dowiemy się wkrótce.