Wywiad z Barbarą Zwierzyńską - Doskocz kandydatką na burmistrza Złotoryi
Przedstawiamy, ostatni już, wywiad z kandydatką na burmistrza Złotoryi, Barbarą Zwierzyńską - Doskocz.
Dlaczego zdecydowała się Pani na start w wyborach?
Tu się urodziłam i wychowałam, tutaj wróciłam po kilkunastu latach spędzonych we Wrocławiu, Krakowie i Warszawie. Tu przywiozłam męża, tu pracujemy, tu jest moja rodzina, groby moich przodków. Kocham to miasto i wiążę z nim swoją przyszłość i przyszłość moich dzieci …
Mamy ogromny, niewykorzystany potencjał, Złotoryja musi ruszyć ostro do przodu, tak żeby jutro można nas było stawiać za przykład. Dlatego serce mnie boli, kiedy patrzę jak z roku na rok miasto się kurczy, znikają mieszkańcy, nie ma mieszkań, znikają sklepy, znikają imprezy, robi się coraz bardziej pusto. Z niepokojem patrzę w przyszłość moich dzieci i zastanawiam się czy one też, tak jak setki młodych ludzi wyjadą stąd na zawsze, a ze Złotoryi zostaną im tylko wspomnienia z dzieciństwa i rodzice na emeryturze.
Mam prawie 40 lat, dwudziestoletnie doświadczenie zawodowe w biznesie i kilkuletnie w działalności społecznej. Jestem w wieku, kiedy nie myśli się o tym jak dotrwać do emerytury. Mam siłę i wiem jak zmieniać nasz mały świat. I chcę ciężko na to pracować. Mam pomysły, mam wiedzę, wiem jak to robić. Efektywność, umiejętność partnerskiej współpracy, maksymalnego wykorzystania sprzyjających okoliczności i dostępnych zasobów, wyznaczania ambitnych celów, budowania zespołów i angażowania ludzi to bardzo ważne kompetencje. Chcę tą wiedzę i umiejętności wykorzystać w pracy dla miasta. Od lat pracuję społecznie, tutaj w Złotoryi założyłam i prowadzę Stowarzyszenie Nasze Rio, tu piszę projekty, pozyskuję na nie środki i tu je realizuję. Przede wszystkim, przez ostatnie 6 lat jestem nieustannie wśród ludzi i to od nich uczę się najwięcej.
Myślę, że pora już na zmianę pokoleniową, na nową energię i świeże podejście. Jestem zupełnie spoza samorządu, nie znam słów “nie da się” i “a co ja mogę” dlatego będzie mi łatwiej wprowadzać zmiany.
Proszę wymienić dwa najważniejsze, według Pani zadania, których realizację rozpocznie Pani niezwłocznie po wyborach. Jaki termin przewiduje Pani na realizację tych priorytetowych zadań?
Zamiast programu wyborczego, będącego festiwalem nierealnych obietnic przygotowaliśmy Plan Rozwoju Złotoryi. Dokument składa się z trzech części: identyfikacji najważniejszych problemów, kierunków rozwoju miasta (będących wstępem do opracowania strategi rozwoju) i przede wszystkim jest tam zidentyfikowanych 10 zadań na pierwsze 365 dni pracy. Te zadania na pierwszy rok, to absolutne priorytety, rzeczy za które należy zabrać się natychmiast.
Dokładną listę 10 zadań na 365 dni znajdziecie tutaj: http://dzialajmyrazem.pl/plan-dla-zlotoryi
Są na tej liście mieszkania - jedno z podstawowych zadań samorządu o którym prawie zapomniano (ostatni budynek komunalny powstał w 2009r), pozyskiwanie pieniędzy z zewnątrz, zadbanie o czystość i estetykę miasta - bo przecież tak jak w domu, zanim zaczniemy odrabiać lekcje, wypada posprzątać biurko. Planujemy zmiany związane z uczynieniem Złotoryi miastem przyjaznym i atrakcyjnym, rozwój turystyki i przedsiębiorczości lokalnej, ożywienie centrum i dolnej części miasta, wprowadzenie karty miejskiej i centrum obsługi mieszkańca i duży nacisk na dobrą komunikację i otwartość na lini urząd-mieszkańcy opisany pod hasłem “nic o Was bez Was”
Będzie nacisk na efektywne zarządzanie i sposób wydawania miejskich pieniędzy: analiza i zmiany budżetu, budżet zadaniowy i przede wszystkim analiza procesów, prościej mówiąc tego w jaki sposób prowadzone są sprawy, którymi zajmuje się urząd i jednostki zależne. Nie może być tak, że harmonogram koszenia trawników ważniejszy jest od samego koszenia… a sprawy które można załatwić od ręki procedowane są przez dwa tygodnie tylko dlatego, że taki jest maksymalny termin urzędowy. Wielkim absurdem i wieloletnim zaniedbaniem jest sprawa planu zagospodarowania przestrzennego. To drogie i długotrwałe - ale absolutnie kluczowe dla rozwoju miasta. Plan przyjęto w 2004r, czyli 18 lat temu. Wprowadzono (w tym większość ostatnio) zaledwie kilka zmian, a do dziś leżakują wnioski o zmiany złożone w 2007r. W sumie takich nie załatwionych wniosków jest 167(sic!). To są konkretni ludzie, którzy chcieli rozwinąć działalność, coś zbudować, zainwestować, przerobić budynek usługowy na mieszkania, których tak brakuje, przekwalifikować działkę rolną i zbudować dom. Część z nich się już dawno rozmyśliła, zamiast budować tutaj zainwestowali we Wrocławiu, przenieśli działalność do Bolesławca, zamiast domu kupili mieszkanie w Legnicy i wyprowadzili się. To jest sytuacja niedopuszczalna, miasto powinno ułatwiać a nie utrudniać życie własnym mieszkańcom.
Szczególne miejsce na liście najważniejszych spraw zajmuje strategia rozwoju miasta. “Kto wie dokąd zmierza jest w połowie drogi”... Więc pierwszy bardzo obszerny temat to kompleksowy i profesjonalnie przygotowany dokument. Nigdy takiej strategii nie było w Złotoryi, choć tworzono różne dokumenty “do szuflady”. Nie mówię tutaj o kilku najważniejszych tematach do załatwienia na karteczce, to nie jest strategia. Porządna strategia zaczyna się diagnozy, od analizy danych, od analizy potrzeb, mocnych, słabych stron, od zidentyfikowania szans i zagrożeń zewnętrznych. I na tym się nie kończy. Tu się dopiero zaczyna planowanie strategiczne. Wyznaczanie celów, tych na kilka-kilkanaście lat do przodu i tych na już, operacyjnych. Przygotowanie scenariuszy działania tych najbardziej prawdopodobnych, ale też najbardziej sprzyjających i najbardziej negatywnych. Taka strategia powinna być przygotowana przy bardzo szerokim udziale mieszkańców, różnych grup społecznych, środowisk, organizacji i przedsiębiorców, a gotowy dokument powinien być narzędziem do codziennej pracy, tak by uniknąć chaotycznego podejścia, zabierania się za niepotrzebne sprawy, marnowania energii i zasobów na zadania, które nie przybliżają nas do osiągnięcia założonych celów. Absolutnie każdy pracownik powinien wiedzieć dokąd zmierzamy i jakie jest jego zadanie na tej drodze. Przygotowanie takiej strategii powinno zająć co najmniej kilka miesięcy.
Do osiągnięcia celów zazwyczaj prowadzi wiele dróg. Zależy to między innymi od stylu sprawowania władzy. Styl zarządzania jest zależny od cech osobowościowych, ale również od przyjętych priorytetów – realizacja zadań czy dobre relacje międzyludzkie. Proszę w kilku zdaniach zadeklarować w jakim stylu będzie Pani sprawowała funkcję burmistrza?
Po pierwsze chcę raz na zawsze skończyć z erą “włodarzy”, dostaję wysypki jak słyszę, to słowo. Model piramidy, na której szczycie jest włodarz-burmistrz, nastawiony na utrzymanie władzy, po drodze administracja, realizująca “zadania ustawowe”, a na samym dole mieszkańcy, w zależności od okazji nazywani biernymi lub roszczeniowymi powinien przejść do historii.
Tą piramidę należy odwrócić, to mieszkańcy tworzą wspólnotę samorządową, to ich potrzeby powinny być na górze, na pierwszym miejscu. Żeby je dobrze realizować potrzebna jest aktywność, współpraca, dobra komunikacja, zaangażowane organizacje pozarządowe oraz orientacja urzędu i burmistrza na rozwiązywanie problemów, realizację potrzeb. Burmistrz nie jest od władania, tylko od pracy.
Mój naturalny styl zarządzania to przede wszystkim dialog i współpraca, ale to nie przesłania mi orientacji na cele i zadania. Kto mnie zna ten wie, że co postanowię to doprowadzam do końca.
Plany mam ambitne i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że ich realizacja nie będzie zależała wyłącznie od moich chęci. Do dużych zadań potrzebny jest zmobilizowany zespół. I tu wracamy do orientacji na relacje międzyludzkie i warunki pracy w złotoryjskich urzędach. Celem jest zgrany zespół, gotowy do realizacji trudnych wyzwań, dobra atmosfera i zaufanie, nie mówiąc o tak podstawowych sprawach jak choćby pomieszczenie, gdzie można zjeść śniadanie… Pracownik urzędu musi też godnie zarabiać, a wciąż wiele osób realizujących odpowiedzialne zadania zarabia w naszych jednostkach ledwo powyżej minimalnej krajowej. Biorąc pod uwagę aktualną sytuację na rynku pracy to cud, że jeszcze nie zamienili tej pracy na inną.
Z kolei na zewnątrz we współpracy z sąsiednimi gminami, powiatem, na szczeblu wojewódzkim czy rządowym ważna będzie umiejętność budowania dobrych relacji, szukania wspólnych obszarów do współpracy bez względu na konflikty, poglądy czy inne różnice. I ja taką umiejętność mam i deklaruję partnerską współpracę z każdym na rzecz dobra mieszkańców naszego miasta.
Niezwykle ważnym elementem w pracy burmistrza jest komunikowanie się z mieszkańcami. Jakie sposoby komunikacji z mieszkańcami wprowadzi Pani w przypadku wygrania wyborów?
Komunikacja często jest kluczowym czynnikiem, który decyduje nie tylko o sukcesie lub porażce konkretnej osoby, ale też o powodzeniu konkretnych przedsięwzięć. Jeśli umiemy dobrze przekazać informację, łatwiej nam współpracować, nie popadamy w konflikty, a nasi partnerzy - czy to mieszkańcy, czy inne samorządy czy ktokolwiek ze środowiska lepiej rozumieją nasze cele.
Najważniejsza sprawa, to nie stracić kontaktu z rzeczywistością - a więc zdecydowanie więcej bezpośredniego kontaktu i pracy w terenie, zwykłej, codziennej obecności w mieście, wśród ludzi.
Bo dobra komunikacja to nie tylko mówienie o tym co chcemy zrobić i wyjaśnianie spraw, ale przede wszystkim słuchanie mieszkańców i poważne podejście do tego co mówią.
Kolejna sprawa to wdrożenie skutecznych narzędzi komunikacji: Centrum Obsługi Mieszkańców - jedno miejsce, jeden e-mail, jeden telefon, aplikacja - dzięki której Złotoryjanie będą mogli w jednym miejscu zgłosić wszystkie sprawy i uzyskać konkretne i pełne informacje nt. zagadnień i spraw urzędowych, a także sprawdzić na jakim etapie jest ich sprawa. Integracja Centrum Obsługi z aplikacją pozwoli też na wysyłanie do mieszkańców powiadomienia o tym, że mogą już odebrać decyzję, albo, że brakuje jakichś dokumentów - to ogromna oszczędność czasu urzędników i pieniędzy np. na pocztę.
Taka aplikacja może zostać zintegrowana z kartą miejską. Każdy mieszkaniec, który z niej skorzysta dostanie bezpośrednią informację o tym co się dzieje w mieście, o nowym projekcie w którym może wziąć udział, o awarii wodociągu przy jego ulicy, czy planowanym remoncie. Można takiej karty użyć też do wspierania lokalnych przedsiębiorstw rozsyłając informacje o ofertach, zniżkach itp. W drugą stronę będzie można użyć tego narzędzia do pytania mieszkańców o zdanie w różnych istotnych sprawach. W mojej pracy zawodowej projektowałam i wdrażałam takie systemy dla bazy ponad miliona klientów już w latach 2002-2010, byliśmy w stanie obsługiwać ok. 700 zgłoszeń tygodniowo, są na to narzędzia i sposoby a ja wiem jak się za to zabrać.
Wzmacnianie lokalnej demokracji czyli uczestnictwa mieszkańców w podejmowaniu decyzji bez dobrej komunikacji nie ma szans zaistnieć. Już na etapie przygotowywania strategii chcę mocno skupić się na rozwinięciu programu szerokich i częstych konsultacji. Wcale nie muszą polegać na organizowaniu spotkań w urzędzie miasta do południa, w których prawie nikt nie może wziąć udziału. Trzeba wyjść do ludzi, na osiedla, między kamienice, jak trzeba będzie to możemy stanąć w Rynku, pod Lidlem, czy Biedronką i tam pytać i rozmawiać. Jest mnóstwo narzędzi internetowych - aplikacje, ankiety, fejsbook itd. W kluczowych, strategicznych sprawach dotyczących zwłaszcza dużych zmian czy inwestycji chcę organizować referenda lokalne.
Chcę skończyć z zakazem narzekania i nazywaniem hejterem każdego, kto ośmiela się mieć inne zdanie. Pracując w korporacji nauczyłam się, że reklamacja to prezent. Jeśli ktoś wykonuje wysiłek, żeby zgłosić jakąś nieprawidłowość powinniśmy mu podziękować za to, że pozwala nam się doskonalić, a nie denerwować się na niego. Są rozwiązania jak np. serwis naprawmy.to dzięki któremu mieszkańcy mogą przesyłać zdjęcia i oznaczać na mapie googlemaps wszystkie połamane ławeczki, zaniedbane miejsca, urwane rynny itp. Nie trzeba wysyłać już patroli, sprawdzać gdzie to dokładnie jest itd. ponieważ tą pracę wykonują członkowie społeczności, wystarczy zadecydować co będzie naprawiane w jakiej kolejności, a w tym też mogą pomóc mieszkańcy klikając zgłoszenia i podnosząc ich miejsce na liście spraw do załatwienia.
Komunikacja to też informowanie o pracy urzędu, o realizowanych zadaniach, używanie zrozumiałego języka w oficjalnych komunikatach i przede wszystkim podawanie pełnej informacji a nie minimum wymagane prawem. Do poprawy są struktura Biuletynu Informacji Publicznej, podawanie do wiadomości ważnych spraw w sposób czytelny z wyjaśnieniem, z opisem z “polskiego na nasze”.
Posłużę się przykładem: kiedy urząd ogłasza zmiany w planie zagospodarowania na BIP pojawia się “suchy” tekst, że planowana jest zmiana w obszarze tym i tym (dużo numerków) na działkach tych i tych (dużo numerków) i że do dnia tego i tego można te zmiany zobaczyć w Urzędzie. Do tego jest załącznik - zmieniany fragment planu. Nie ma informacji co konkretnie, ani dlaczego zostało zmienione… Trzeba zaglądać na BIP, trzeba znać stary plan i umieć go znaleźć, trzeba porównać, wyśledzić, orientować się. Czy to jest informacja dostosowana do mieszkańca? Kto to będzie analizował, sprawdzał? Ja staram się być na bieżąco, ale na takie śledztwa nie mam czasu. A co ma powiedzieć zwykły mieszkaniec. A plan zagospodarowania to kluczowy dokument od którego bardzo dużo zależy.
Chcę nie tylko poprawić jakość informacji zamieszczanych w internecie, chcę tak to zorganizować, żeby przy kolejnych zmianach mieszkańcy ulic których zmiana dotyczy dostawali konkretną informację bezpośrednio do swojej skrzynki, na telefon. To więcej niż wymaga prawo, ale wymaga tego interes mieszkańców.
Ważne są też relacje z Radnymi, którzy również powinni mieć bezproblemowy dostęp do informacji by mogli lepiej realizować swój mandat i świadomie głosować nad decyzjami. Nie mogą działać w próżni. Zarówno Radni jak i (a nawet przede wszystkim) mieszkańcy powinni być traktowani po partnersku.
Bardzo dziękujemy za rozmowę.