Złotoryja oczami osób z niepełnosprawnością!
Trzeba być człowiekiem posiadającym wiele empatii, aby pochylić się nad potrzebującymi. Radny Paweł Maciejewski znany jest już w Złotoryi i okolicach z tego, że nie potrafi przejść obojętnie obok tych, którym dzieje się jakaś krzywda. Robi co może i to nie tylko deklaratywnie. Puka do wielu drzwi, oddaje diety, wspiera dobrym słowem. Piszemy o tym wielokrotnie, bo bardzo cenimy ludzi, którzy myślą nie tylko o sobie. I niech się sypią komentarze, że promujemy radnego... .
Na sprawę trudnej sytuacji osób z niepełnosprawnością zwrócił uwagę właśnie radny Paweł Maciejewski. Do niego, z prośbą o interwencję, zwróciło się kilka osób, jedna z nich - pani Katarzyna Żwakuła- zgodziła się z nami porozmawiać. Poniżej filmik z fragmentami rozmowy.
Powiedziała wiele gorzkich słów o tym, jak traktowani są niepełnosprawni. Wspomniała o tym, że robi się inwestycje, remonty, a nikt nie pochyli się nad barierami komunikacyjnymi , na które codziennie trafiają niepełnosprawni.
Kasia była zaproszona o UM przez panią Barbarę Listwan. Nie mogła nawet sięgnąć do dzwonka, który jest umieszczony za kubłem- powiedziała mama Kasi.
Musiałam czekać kilka minut, żeby ktoś przyszedł po mnie i wniósł mnie na piętro. Dwaj panowie bardzo się zmęczyli, bo nie było to łatwe zadanie.
Ale niewiele się zmieniło od tego czasu- stwierdziła mama Kasi.
Niepełnosprawni nie mogą nie tylko załatwiać spraw w urzędzie, mają również problem z korzystaniem z wielu złotoryjskich sklepów. Jest na rynku chodnik z podjazdem do Rossmana, ale kubeł na śmieci zamocowano, zupełnie bez wyobraźni, w takim miejscu, że uniemożliwił dostęp od sklepów i apteki.
Chodziłam do ZSZ i tam- ówczesny dyrektor pan Woźniak-poświęcił nawet swój gabinet, aby dostosować podjazd. Teraz niepełnosprawni mogą się uczyć w tej szkole, czego nie da się powiedzieć o złotoryjskich "podstawówkach". Musiałam dojeżdżać do Legnicy, bo w Złotoryi nie było szans.
Żadna złotoryjska szkoła nie chciała jej przyjąć- wtrąca pani Grażyna.
Zawsze będę walczyć o Grzybka, bo to jedyne miejsce, do którego mogę pójść swobodnie i nie muszę nikogo prosić o pomoc.
Jednak gwoździem programu jest MOPS. Tam się dostać to nie lada wyczyn. Kasia chciała tam chodzić na różne zajęcia, żeby pobyć z ludźmi. Przejazd skuterem przez miasto w miejscach, gdzie są wysokie krawężniki, to wielki problem, a już Garbarską w dół-masakra. Jedziesz Cmentarną i przy samym zjeździe wysoki krawężnik, uniemożliwiający zjazd!
Kolejny problem- przychodnia. Wejście dla chorych dzieci - wysoki próg, trzeba sobie ciężkie drzwi otworzyć. Prosiłam pana kierownika o to kilka miesięcy temu. Nie jest to wielka sprawa - mała wylewka i można by spokojnie podjechać. Niestety, sprawa nie została do tej pory załatwiona.
Wszystkim zainteresowanym polecam test. Przejście po Złotoryi od Wilczej do Cmentarnej i policzenie w ilu miejscach wysoki krawężnik blokuje podjazd lub zjazd wózka. Mamy remonty ulic, rondo, a osoba z niepełnosprawnością nie może dotrzeć samodzielnie do przychodni i MOPS-u.
Zwróciliśmy się z pytaniem do kilku instytucji w powiecie czy zareagują jakoś na ten problem? Czy pochylą się nad sprawą, o której w 21 wieku nie powinno się nawet rozmawiać. Równy dostęp wszędzie i dla wszystkich powinien być oczywistą oczywistością. Czekamy na odpowiedzi i zapewne jeszcze o tym napiszemy.