Zmiany na placu zabaw!
W dobie przedwyborczych pytań o to czy potrzebny jest basen, kolej, obwodnica my poruszyliśmy sprawę być może dla niektórych mało ważną, ale dla dzieciaków z SP3 niezwykle istotną. Chodzi o plac zabaw przy ulicy Tuwima.
Przez wiele lat , jeszcze za poprzedniego burmistrza, apelowaliśmy (my, nauczyciele i rodzice), żeby władza zajęła się jedynym miejscem , na którym w ciągu upalnego lata mogą bawić się dzieci ze złotoryjskiej trójki.
"Uważam, że plac powinien być dawno zmodernizowany- jest to najbardziej eksploatowane przez dzieci miejsce w całej Złotoryi"
"To karygodne, że plac do tej pory nie jest ogrodzony"- mówili rodzice i nauczyciele.
Budżet obywatelski zainicjowany przez radnego Maciejewskiego dużo pomógł, ale załatwił temat jedynie częściowo. Zrobiono rzecz najpilniejszą- po latach męki plac został ogrodzony i wreszcie zamontowano furtkę. Niestety, nie wystarczyło środków na nic więcej. Z rozmów z rodzicami i nauczycielami z SP3 wynika, że niemalże wszyscy uważają, że zagospodarowanie i unowocześnienie placu jest niezbędne.
Udaliśmy się więc w tej sprawie do burmistrza Złotoryi- Roberta Pawłowskiego. Przedstawiliśmy problem i poprosiliśmy o dokonanie niezbędnych napraw.
Poniżej fragmenty tej rozmowy, choć nie sama rozmowa okazała się najważniejsza lecz efekt jaki przyniosła.
RED-Pani burmistrzu w realizowanym przez nas projekcie podejmujemy się interwencji w sprawach , które interesują i bulwersują złotoryjan i jedną z nich jest stan placu zabaw przy ulicy Tuwima. Czy nie udałoby się dokonać na nim kilku zmian, które spowodowałyby, że plac stałby się bezpiecznym miejscem zabaw?
RP- W porządku, ale dlaczego dopiero teraz?Ja pierwszy raz o tym słyszę. Powiem tak: dla mnie dziś najważniejszy sygnał to, to , że jest nie do końca bezpiecznie. Za moment tam ktoś pójdzie i sprawdzi czy tak jest rzeczywiście.
RED- Z opinii nauczycieli oraz rodziców wynika, że dobrze byłoby zainwestować trochę w wyposażenie placu: potrzebne są huśtawki, sprzęt do zabawy , czysta zamykana piaskownica. Ja sobie wymyśliłam, że jeśli radny Maciejewski spowodował, że jest ogrodzenie, to nasza interwencja będzie polegała na zwróceniu się z prośbą do Pana o doposażenie placu tak, aby stał się on miejscem zarówno bezpiecznym , jak i atrakcyjnym dla dzieciaków.
RP- Na pewno nie w tym roku.W przyszłym roku też nie będzie lepiej, ja już posiwiałem, patrząc na przyszłoroczne perspektywy.
RED.- A może trochę "własnym sumptem": zatrudnieni przez Urząd i RPK pracownicy mogliby poprawić stan placu , wykonując niezbędne naprawy?
RP- Przyjrzę się sprawie.
Na tym rozmowa się zakończyła, ale efekty były już po kilku dniach. Pan burmistrz osobiście udał się na plac, aby sprawdzić, jak wygląda sytuacja. Zaraz potem niebezpieczna karuzela została zdemontowana, a rów porządnie zasypany piaskiem. Wyrównano fragmenty terenu i odnowiono ławki. Pod każdą z nich ułożono kostkę i wysypano pisakiem.
Byłam tam kiedy panowie pracowali i kiedy zaczęłam robić zdjęcia zapytali:
-A Pani co , do internetu chce to dać?
-Tak. Bardzo mi się podoba , jak to zrobiliście i cieszę się, że pan burmistrz tak szybko zareagował.
- Pani wie , ile my mamy roboty? Ale musieliśmy na razie zostawić, bo to było pilne.
Nic dodać , nic ująć. Wiadomo, że nie wszystko da się zrobić od razu, ale cieszy nas fakt, że burmistrz praktycznie od razu zrobił to, co nie było bardzo kosztowne, ale znacznie poprawiło wygląd i bezpieczeństwo placu. Na początku nowego roku budżetowego pójdziemy porozmawiać o doposażeniu placu wiosną i mamy nadzieję, że tak jak teraz, uda się coś wynegocjować.