"Na szczęście tylko tu sypiam"
Ten cytat i cała dyskusja na temat obchodów święta 11 listopada w Złotoryi na portalu zlotoryja.info pokazuje, że „zwijanie się demokracji” jest faktycznym zagrożeniem.
„Zwijanie się demokracji” – polega na tym, że coraz mniej osób chce uczestniczyć w procesie demokratycznym, że maleje zaufanie do elit politycznych, że obywatele generalnie nie ufają prawu, sądom i instytucjom własnego państwa. Na wszystkich szczeblach władzy klientelizm polityczny urósł w Polsce do niebywałych rozmiarów. Trzeba dobrze trzymać z władzą, to wtedy się coś dostanie, a jeżeli się ktoś naraża to nie dostanie nic.
Młodzi Polacy budzą się tylko wówczas, gdy czują zagrożenie dla czegoś, co jest dla nich naprawdę ważne. Tak było ostatnio w przypadku ACTA i w roku 2007, gdy – wbrew temu, co myśli o PO – młodzież zagłosowała przeciw PiS. To, że dziś zawiedzeni przez polityków młodzi nie ufają nikomu przyznają nawet politycy Platformy. To nie młodzi zawodzą państwo swoją obojętnością, tylko politycy, co dnia, zawodzą ich najzwyklejsze oczekiwania.
Duch obywatelskiego działania wśród Polaków podupadł pod koniec lat 90. Oprócz małej frekwencji wyborczej symptomatyczne jest również to, jak wyglądają święta narodowe – ich banalizacja i zmiana w dodatkowy dzień wolny od pracy czy pretekst do przedłużenia weekendu. Święta Polacy spędzają na wycieczkach (szczególnie podczas Święta Konstytucji 3 Maja) albo w supermarkecie. W oficjalnych uroczystościach uczestniczą z obowiązku przedstawiciele władzy publicznej a inni raczej z przymusu niż z własnej woli. Święta narodowe stają się też często polem do rywalizacji różnych środowisk i sił politycznych tak jak Marsz Niepodległości , w którym bierze udział wiele tysięcy ludzi.
Jak sprawić, by bycie obywatelem stało się atrakcyjne dla nas samych? By zaangażowanie w życie publiczne przestało być postrzegane z pobłażaniem lub podejrzliwością? I nie jest to tylko sprawa obchodów świąt narodowych. Przecież bez wspólnoty nie ma rozwoju. Gdy jesteśmy razem, możemy więcej.