Remis na inaugurację
Dzisiaj na boisku ze sztuczną murawą w Legnicy, nieopodal stadionu Konfeksu, Górnik Złotoryja zagrał mecz inaugurujący rundę wiosenną. Niestety, pozostał duży niedosyt, złotoryjanie tylko zremisowali ze Spartą Grębocice 1-1.
Mecz zaczął się pod dyktando zawodników Górnika, zabrakło wyłącznie postawienia kropki nad "i". Już w pierwszych minutach meczu mieliśmy trzy doskonałe szanse, jednak Dubowski dwukrotnie przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem przyjezdnych, który popisał się także doskonałą interwencją przy strzale głową jednego z naszych zawodników po rzucie rożnym. Mimo jednak tego, że przeważał niewątpliwie Górnik, to Sparta objęła prowadzenie. Głupia strata w środku pola, zagranie do boku, potem między dwóch naszych skonfundowanych obrońców i napastnik gości znalazł się w sytuacji oko w oko z Łuniewskim, który okazał się bezradny, przy dorbym strzale w długi róg. Później jednak uchronił nasz zespół od straty gola, popisując się widowiskową paradą, zbijając piłkę na róg po strzale z rzutu wolnego. W międzyczasie kolejnej świetnej okazji nie wykorzystał Dubowski. Z lewej strony w pole karne wjechał Paweł Sułek, który, prawdę mówiąc, powinien w tej sytuacji decydować się już na uderzenie, postanowił jednak odegrać do środka do Dubowskiego właśnie, lecz ten fatalnie skiksował. Do przerwy było więc 0-1, niczym w legendarnej książce Adama Bahdaja.
Wiadomym było zatem, że to Górnik musiał zaatakować, by jak najszybciej odrobić straty. I udało się to, a za zmarnowane wcześniej dogodne szanse zrehabilitował się Dubowski, który po kontrataku pewnym, mocnym strzałem w długi róg pokonał bramkarza rywali. Po zmianie stron znów byliśmy stroną przeważającą, nie potrafiliśmy jednak tego udokumentować. Można rzec, że brakowało zdecydowania, w dobrej sytuacji Gałaszkiewicz zamiast przyjąć, próbował odgrywać z pierwszej piłki, na skrzydle zamęt w szeregach drużyny gości zaprowadzały kolejne rajdy Karola Nowosielskiego, jednak nie było z tego wymiernych korzyści w postaci bramek. W międzyczasie znów ratował nas Łuniewski, który wygrał pojedynek sam na sam z zawodnikiem Sparty.
Mecz obfitował też w faule i brutalne zagrania, sędzia jednak, o dziwo, nie był skory do pokazywania kartek. Niesłusznie, stracił bowiem kontrolę nad grą, zawodnicy, zwłaszcza z Grębocic, pozwalali sobie momentami na zbyt wiele. Spotkanie ostatecznie zakończyło się remisem 1-1, lecz mamy prawo czuć pewien niedosyt. Są też jednak powody do optymizmu-ostatecznie potrafiliśmy zdominować drużynę, która przerwę zimową spędzała jako lider tabeli. I w tym upatrujmy swoich szans przed kolejnymi meczami.