Taniec to moja pasja
O pasji do tańca rozmawialiśmy z właścicielką Szkoły Tańca Nowoczesnego " WOW " Esterą Kiragą
Skąd u Pani ta pasja tańcem?
Taniec zaszczepiła we mnie mama. Zawsze kochała taniec i od razu zauważyła, że mam talent.Jak miałam pięć lat, mieszkaliśmy wtedy w Legnicy, zapisała mnie do zespołu "Złote Dzieci". Poza lekcjami tańca w formacji dużo jeszcze ćwiczyłam z mamą w domu i to zaczęło przynosić efekty. Szybko zaczęłam osiągać sukcesy solowe.
Czy mogłaby Pani opowiedzieć coś więcej o swoich osiągnięciach w tej dziedzinie?
Za największy sukces taneczny uważam wicemistrzoswtwo Polski juniorek w hip hop i wielokrotny finał w mistrzostwach Polski. W następstwie także wielokrotny awans do kadry narodowej na mistrzostwa Europy i Świata.
Pamiętam przygotowania do mistrzostw Polski. Mama zawsze mocno motywowała mnie do nauki, ja się trochę buntowałam, ale mama nie ustępowała.
Osobiście nigdy nie przywiązywałam wielkiej wagi do sukcesów, choć oczywiście wygrana zawsze sprawiała mi dużą radość. Z czasem nawet o wielu osiągnięciach zapomniałam. Dopiero teraz przy tworzeniu galerii w siedzibie szkoły uświadomiłam sobie, jak często stawałam na podium i zajmowałam wysokie miejsca w finale mistrzostw Polski.
Gdzie Pani jeździła na jakieś międzynarodowe zawody?
Reprezentowałam Polskę solo lub w duecie na mistrzostwach Europy i Świata w Słowenii, na Słowacji, wielokrotnie w Niemczech i Czechach. W kategorii powyżej 15 lat uzyskałam awans na mistrzostwa świata hip hopu w Danii.
Czy aby osiągać takie sukcesy , wystarczy sam talent?
Aby osiągać znaczące sukcesy, sam talent nie wystarczy. Trenowałam taniec dwa razy w tygodniu po dwie godziny, przed zawodami ćwiczyłam dodatkowo w domu lub na weekendowych zajęciach, uczęszczałam na akrobatykę, jeździłam na warsztaty taneczne, w czasie ferii trenowałam codziennie. Dbałam o kondycję, angażując się w różnych dyscyplinach sportowych. Grałam np: w reprezentacji piłki siatkowej w liceum i w okresie studiów.
Skąd pomysł, aby prowadzić własną szkołę tańca?
W 2012 roku mama,która założyła szkołę tańca nowoczesnego w tym mieście, zaproponowała mi prowadzenie WOW!. Wiązało się to z moim powrotem do Złotoryi. Stwierdziłam, że warto spróbować i kontynuować rodzinną tradycję. Początkowo trudno było mi pogodzić studia we Wrocławiu z dojazdami do Złotoryi. Zajęcia taneczne prowadziłam tylko raz w tygodniu, później je nawet zawiesiłam, ale tancerze i ich rodzice wykazali bardzo dużą cierpliwość i pozostali w WOW!
Tutaj, przy ul Zagrodzieńskiej, jestem już od roku. Zamieszkałam obok i spytałam właścicieli (panią Karolinę i Renatę Kijankę oraz Filipa Zalizowskiego) o możliwość prowadzenia zajęć tanecznych w nieużytkowanym od wielu lat obiekcie. Zgodzili się, a ja rozpoczęłam Taneczne Rewolucje.
Dużo musieliście włożyć pracy, aby odpowiednio przystosować pomieszczenia?
Dużo. Styl w jakim funkcjonowała kiedyś sala weselna, odbiegał znacznie od obecnych standardów. Trzeba było ją zaadaptować na wymogi szkoły tańca. Zastosowałam profesjonalną podłogę baletową,wyposażyliśmy salę w lustra i nowoczesne oświetlenie. Duszę wprowadził dorobek artystyczny m.in już obecnego pokolenia tancerzy. W międzyczasie prowadziłam też wakacyjne zajęcia taneczne. Pracom remontowym towarzyszyło więc permamentne sprzątanie, bo rano przychodzili już tancerze.
Czy ta życiowa pasja przełożyła się u Pani na coś, z czego można się normalnie utrzymywać, żyć, zarabiać. Bo marzeniem wielu ludzi jest, aby coś,co ich fascynuje, mogli robić przez całe życie i zarabiać w ten sposób na utrzymanie?
Tak, ale ja nie czuję, że jestem w pracy. Jako tancerka otrzymywałam satysfakcjonujące noty u sędziów,ale nie sądziłam, że podołam pracy z dziećmi. To było nowe wyzwanie. Po fizjoterapeutycznych podjęłam kolejne studia, pedagogiczne.
Teraz mam ogromną satysfakcję, że swoją pasję i miłość do tańca przekazuję dzieciom. Widzę, jak je to cieszy. Zawodowo już nie wyobrażam sobie innego zajęcia.
Czy jest duże zainteresowanie i czy przeprowadza pani coś w rodzaju selekcji? Czy każde dziecko może tańczyć, jeśli chce?
Z lekcji tańca korzystają wszyscy chętni od piątego roku życia. Treningi prowadzę sama, więc czasem mogę ograniczać ilość zajęć. Jeśli chodzi o turnieje, na początku wybierałam z grupy najlepszych tancerzy i typowałam na zawody. Zauważyłam jednak, że jest to krzywdzące dla reszty, a poza tym takie wyjazdy też integrują dzieci. Postanowiłam,że w zawodach może uczestniczyć każdy, jeśli tylko czuje się na siłach. Radość z takich wyjazdów jest ogromna, zwłaszcza że tancerze najczęściej wracają z nagrodami. Zresztą dzieci są bystre i same potrafią ocenić swoje możliwości. Jeśli nie czerpią z tańca przyjemności, nie kontynuują nauki. Rotacja dzieci, to normalne zjawisko. Najwytrwalsi wytrzymują do końca roku szkolnego. Nie organizuję co roku naboru z pokazami w szkołach. Nowi kandydaci trafiają tu sami i to jest bardzo miłe. Ten sezon zapowiada kolejny wzrost frekwencji.
Jak liczna jest ta grupka,która tak się trzyma?
Są trzy stałe grupy: "Wilki", "Młode Wilki" i grupa z Zagrodna. Ponadto jest wielu solistów. Stała grupa, to ok. 30 osób. Każdemu, w miarę możliwości czasowych, zapewniam indywidualne podejście.
Czy taniec to kosztowne hobby?
Koszty edukacji tanecznej, udział w warsztatach i wyjazdy na turnieje, to największe,ale jednocześnie przystępne cenowo wydatki. Kontrolujemy je częstotliwością wyjazdów. Style,w których się specjalizuję ,czyli hip hop, jazz, modern jazz i ostatnio dancehall, nie wymagają większych nakładów finansowych w postaci np: kosztownych strojów szytych w profesjonalnych pracowniach krawieckich. Oczywiście dobrze jest, jeśli te stroje co jakiś czas się zmieniają i to wymaga zrozumienia i zaangażowania rodziców. Mile widziane i bardzo pomocne są także dotacje darczyńców, które z kolei w większości wykorzystywane są na cele reprezentacyjne szkoły, jak np: zakup ologowanych dresów.
Choreografię sama Pani układa?
Tak i sama się dziwię, skąd mam tyle pomysłów. Twórczość to wyższy pułap. Inspiracją najczęściej jest muzyka i ona w oparciu o zdobyte umiejętności rysuje taniec w mojej wyobraźni. Czasem trudno ten rysunek dokładnie odtworzyć w sali tanecznej, ale wtedy z kolei ta sama muzyka i atmosfera sali krok po kroku wprowadza ciało w realny ruch. Układ dopasowuję do indywidualnych predyspozycji tancerza, zawsze przy tym motywuję, rzadziej ustępuję. Mam wspaniałych zdolnych tancerzy. Poziom jest wysoki. Szybko osiągamy dobre wyniki.
Mama przekazując mi pałeczkę trenerską, była pewna moich choreograficznych zdolności. Ja z radością odkrywam je w sobie każdego dnia.
A ten lokal ma Pani na jakiś określony czas czy bez ograniczeń?
Nie ma ograniczeń. Obiekt jest własnością rodziny Państwa Kijanków. Ja jestem właścicielem szkoły tańca. Właściciele są zadowoleni z obecnego zagospodarownia obiektu.
Rozumiem, że pani zainwestowała trochę swoich pieniędzy, żeby to jakoś wyglądało?
Też, ale nie żałuję. Efekty są zadowalające.
Dziękujemy za rozmowę, życzymy sukcesów i czekamy na słynnych tancerzy, o których będą pisać w gazetach.