Wilkołak na celowniku
Już od roku do społeczności złotoryjskiej docierały wieści o planowanym przedłużeniu koncesji na wydobywanie bazaltu na terenie Wilczej Góry. Nie budziło to jednak zdecydowanego oporu mieszkańców. Dopiero, gdy teren został ogrodzony, a dotychczasowe trasy spacerów wokół wierzchołka stały się niedostępne, odezwały się zdecydowane głosy przeciwko dalszej eksploatacji kamieniołomu. Bardzo łatwo gra się na emocjach ludzi, zwłaszcza wówczas, gdy wiedza na dany temat jest niepełna i nieważne, czy jest to wina tego, kto dysponuje tą wiedzą, czy też tych, którzy z różnych przyczyn jej sobie nie przyswoili.
Większość z nas nie zdawała sobie sprawy, że teren, po którym sobie spacerowaliśmy należy do zakładu górniczego i właściwie, nie powinniśmy tam przebywać. Właściciel przymykał na to oko – do czasu. Gdy wystąpił o nową koncesję, żeby spełnić wymogi nadzoru górniczego musiał teren zabezpieczyć. Czy WIlcza Góra zniknie ze złotoryjskiego horyzontu? Czy „tylko” zostanie wyłączona z ruchu turystycznego na kilkanaście lat?
Temu problemowi został poświęcony program nadawany na żywo przez TVP Info – To jest temat.
Niestety rzadko się zdarza, żeby program telewizyjny rozwiązał jakiś problem. Działa tu presja czasu, duża powierzchowność wypowiedzi, brak możliwości zagłębienia się w meritum sprawy. Na pewno lepszym rozwiązaniem byłoby spotkanie wszystkich zainteresowanych stron np. w ZOKiRze i wyłuszczenie swoich racji. Tym bardziej, że wiele opinii, które padły przed kamerami telewizji, nie było popartych znajomością tematu, a prowadzący redaktor chciał udowodnić tezę, którą postawił sobie prawdopodobnie przed programem.
Wokół eksploatacji bazaltu na Wilczej Górze urosło wiele mitów. Osiem lat temu rzeczywiście byt góry był poważnie zagrożony, ponieważ bazując na pseudonaukowych opracowaniach, firma Colas próbowała przekonać władze Gminy Złotoryja do całkowitej rozbiórki wulkanicznego stożka. Nie pozostawiono wtedy na pomysłodawcach suchej nitki. Po siedmiu latach sprawa wróciła na tapetę, ale już w odmienionej formie. Tym razem Colas podszedł do tematu poważnie i profesjonalnie. Nauczony doświadczeniem sprzed lat, wiedział, że jeżeli chce jeszcze coś ugrać, sam musi złożyć atrakcyjną ofertę. I taką ofertę złożył. Pisałem o tym na łamach Echa Złotoryi (10(95)/2013 – „Nic za darmo”). Wtedy uczestniczyłem jako nieliczny w pierwszej prezentacji zamierzeń firmy Colas oraz w audycji Radia Wrocław przed złotoryjskim Urzędem Miejskim. Z Józkiem Banaszkiem rozmawialiśmy z przedstawicielami kopalni na Wilczej Górze, zostaliśmy oprowadzeni po terenie przyszłej planowanej eksploatacji, pokazano gdzie i w jakim zakresie, chce się wydobywać dalej bazalt. Rozmawialiśmy z osobą bardzo kompetentną ze środowiska górników bazaltu z konkurencyjnej do Colasa firmy. Rozmawialiśmy z panią Wójt Marią Leśną, która zapewniła nas, że dopilnuje, żeby samemu wierzchołkowi Wilkołaka, tej najbardziej cennej dla nas złotoryjan części góry, która jak Gwiazda Polarna prowadzi nas do domu i wita z dalekiej podróży – nic się nie stało.
Fragment tekstu z Echa Złotoryi 10(95)/2013
Czy dalsza eksploatacja zagrozi wulkanicznemu stożkowi?
Firma udowadnia, że nie. Że prace, ich zakres oraz stosowana technologia w żaden sposób nie przyczynią się do dewastacji rezerwatu, a tym bardziej do jego unicestwienia. Mało tego – dzięki temu zostanie wyeksponowane lepiej to, co
w rezerwacie jest najcenniejsze: powulkaniczne kamienne struktury. Na poparcie swoich tez przytacza opracowanie sporządzone przez firmę Poltegor. Trójwymiarowa wizualizacja na laiku, jakim jestem, robi wrażenie. Obliczenia mniej, bo na tym po prostu trzeba się znać i dla większości ludzi podane wartości nic nie mówią. Nawet to, iż zakładane wartości są 3 razy mniejsze od dopuszczalnych. Natomiast zapytany przez nas fachowiec z branży bazaltowej, co ważne – złotoryjanin, emocjonalnie związany z Wilczą Górą, potwierdza, że obecna technologia odstrzału gwarantuje bardzo precyzyjne pozyskiwanie skał, a zadeklarowane wartości rzeczywiście są wielokrotnie niższe od dopuszczalnych, bezpiecznych. Poza tym należy pamiętać, że w czasach, gdy ustanawiano filar ochronny, strzelano komorowo, czyli jednorazowo odpalano nawet 10 ton ładunku, dzisiaj są to wartości wielokrotnie mniejsze, w dodatku poszczególne eksplozje ładunków do 100 kg następują bardzo szybko po sobie i są tak skonfigurowane, że tłumią drgania wywołane przez detonacje poprzedzające. Dodaje, że nie wyobraża sobie, żeby ktoś mógł, niby przypadkiem, doprowadzić np. do zawalenia stożka wulkanicznego. Pozytywnie należy również ocenić strefy, które wytyczono, a w których planuje się użycie ładunków kolejno o masach 2000, 1100 i 400 kg. Dodaje przy tym, że człowiek, który podpisał się pod opracowaniem – pan Szymon Majewski jest naprawdę wysokiej klasy specjalistą.
Będąc z Józefem Banaszkiem na wyrobisku, oprowadzani przez kierownika ruchu zakładu górniczego pana Sylwestra Dąbrowę, mogliśmy z bliska przyjrzeć się, co i w jakiej ilości chce się odłupać od Wilczej Góry.
W pierwszej kolejności firma chce wgryźć się w północne złoże bazaltu. To, co budzi wątpliwości, to chęć wyrównania stoku samego wierzchołka po północnej stronie (bliżej miasta) od punktu zaznaczonego na zdjęciu „Planowany zakres eksploatacji” strzałką I. Chodzi o eksploatację złoża w miejscu oznaczonym strzałką II w głąb na kilkadziesiąt metrów. Po tym zabiegu przyjdzie kolej na południowy skrawek złoża, ale już znacznie mniejszy. Na koniec zamierza się pozyskanie bazaltu z dotychczasowych filarów. Obecnie najwyższa półka, ta z której wyrasta sam stożek ma w najwęższym miejscu (licząc od podstawy stożka) ok. 25 -30 m. Firma Colas chce zredukować ją do ok. 5 m, czyli do niezbędnego minimum, gdzie mogą wjechać jeszcze maszyny, a obsypujące się naturalnie kamienie ze ściany, będą się zatrzymywać. W tej chwili w miejscu, do którego miałaby dojść eksploatacja usypany jest wał z kamieni (pierwszy przy stożku). W ten sposób chce się utworzyć kolejne piętra: ok. 5-metrowa półka i ściana ok. 20 m, znowu półka i ściana.”
W zamian firma Colas proponuje zmianę kierunku rekultywacji. Obecnie jest to rekultywacja rolno-leśna, czyli wyciągamy z ziemi całe żelastwo, równamy stoki i pozwalamy całemu terenowi zarosnąć. Czyli po kilkudziesięciu latach mielibyśmy piękny las, dziką różę i jeżyny – czyli taką sobie atrakcję turystyczną. Dzisiaj pani Wójt wydając zgodę na dalszą eksploatację bazaltu w ściśle oznaczonych miejscach i w sciśle ograniczonym zakresie, wymaga od firmy Colas zmiany kierunku rekultywacji na to co zaproponowali jej przedstawiciele podczas prezentacji. Czyli park geologiczny i amfiteatr.
Po rozmowach z przedstawicielami firmy Colas, śmiem twierdzić, że przedsiębiorstwo jest skłonne do jeszcze większych ustępstw, czy zaangażowania się w uatrakcyjnienie terenu wokół Wilczej Góry. Na przeszkodzie, żeby już teraz Wilkołak żył turystycznie stoją przepisy górnicze. Jak to wszystko pogodzić, jak sprawić, żeby Wilkołak był nadal dostępny dla mieszkańców Złotoryi? Sądzę, że na pewno można znaleźć jakieś kompromisowe rozwiązanie tego problemu. W obrębie rezerwatu przecież prace górnicze nie będą prowadzone, więc południowo-zachodnia część Wilkołaka być może nadal będzie mogła być wykorzystywana turystycznie.
Do tego jednak potrzebna jest pewna determinacja ze strony władz samorządowych, aby stale rozmawiać z firmą Colas, wywierać jakąś presję na nią, motywować. Problem w tym, że właścicielem tego terenu jest Gmina Wiejska Złotoryja, natomiast władze miejskie Złotoryi Wilczą Górą się nie interesują.
W lipcu rozmawiałem z panią Wójt Marią Leśną na ten temat i oto fragment rozmowy – całość można przeczytać w Echu Złotoryi nr 7-8(104-105)/2014.
W zeszłym roku firma Colas wyraziła chęć przedłużenia i rozszerzenia koncesji na wydobycie bazaltu na Wilczej Górze. Na jakim etapie są w tej chwili procedury zmierzające do tego?
W tej chwili prowadzimy postępowanie do wydania decyzji środowiskowej. Ta decyzja do końca lipca będzie przygotowana. Mamy pozytywne uzgodnienie z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Z tego, co wiem, dyrektor zasięgnął w tej sprawie opinii Rady Ochrony Przyrody i to uzgodnienie zostało wydane pozytywnie. Ja nie będę przeszkadzała.
Czy zostały postawione jakieś warunki?
Zostały postawione warunki wynikające z raportu. My przepiszemy to wszystko i dopiszemy od siebie nasz warunek. Ponieważ nasza pozytywna opinia wynikała z tego, że firma Colas przyszła w zeszłym roku do nas z konkretną koncepcją zmiany kierunku rekultywacji po zakończeniu wydobycia. Co, nie ukrywam, trochę nas zachęciło. To wszystko zostało umieszczone w karcie przedsięwzięcia. Dlatego w naszej decyzji zobowiążemy firmę Colas, aby w ciągu pół roku dokonała w starostwie powiatowym zmiany kierunku rekultywacji, na ten opisany przez siebie kierunek, no i oczywiście projekt rekultywacji. Starosta jest zobowiązany do zasięgnięcia opinii i my sprawdzimy, czy jest to zgodne z naszymi ustaleniami. To, że zgadzamy się na podebranie jeszcze części Wilczej Góry, to jest korzyść dla gminy. Sama rekultywacja nie będzie się mogła odbywać po zakończeniu eksploatacji, firma Colas będzie musiała przygotowywać się do tego w trakcie wydobycia. Chcąc np. udostępnić półkę skalną, muszą ją oczyścić teraz, bo później nie będzie już do niej dostępu.
Czyli podsumowując, firma Colas nadal jest zainteresowana dalszą eksploatacją, przystaje na warunki związane z rekultywacją: ma być park geologiczny, ma być amfiteatr, co natomiast z otoczką turystyczną: wejściem na Wilczą Górę, wieżą widokową, platformami widokowymi?
Na razie to nie wchodzi w grę, bo dopóki będzie tam pracowała kopalnia, Wilcza Góra będzie wyłączona z ruchu turystycznego. Poza tym plan rekultywacji obejmuje samo wyrobisko.
Gdy w zeszłym roku rozmawialiśmy z kierownictwem zakładu, nie powiedziano „nie”, na pomysł rozszerzenia prac w kierunku dodatkowego zagospodarowania pod kątem ruchu turystycznego Wilczej Góry.
Całkiem możliwe, że będzie to do załatwienia.
Istotne jest motywowanie, dopingowanie firmy
Będę rozmawiać. Na pewno wyrobisko nie będzie dostępne. To może być jedynie przygotowywane.
Ale np. jakaś platforma, z której widać byłoby to wyrobisko, dla celów edukacyjnych… To jest to, co podnosił Krzysiek Rozpędowski, żeby przez okres tych ośmiu czy dziesięciu lat nie wyłączyć zupełnie Wilczej Góry z obiegu turystycznego.
Z tym będzie problem, bo jest to teren zakładu górniczego.
Inna sprawa, to to, że administracyjnie Wilcza Góra leży na terenie Gminy Wiejskiej Złotoryja, a góra jest niejako sentymentalnie przypisana do Złotoryi.
Dlatego też rozumiem postawę naszych radnych, którzy nie patrzą pod kątem, aby zamknąć kopalnię i niech tu będzie ruch turystyczny, bo czy sama nasza gmina na tym skorzysta, trudno to ocenić.
A czy pani Wójt rozmawia z miastem na temat ewentualnego zagospodarowania Wilczej Góry?
Na etapie procedury wydawania decyzji środowiskowej wysyłaliśmy wszystkie dokumenty do miasta. Wszystkie strony poinformowaliśmy jakie jest postanowienie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Nie było żadnych wniosków ani ze strony miasta, ani też innych stron postępowania, także organizacji.
Jedyne w tej chwili, co może budzić moje obawy, to okres, na który została udzielona koncesja – znacznie dłuższy niż planowane w zeszłym roku 8 lat. Dyrektor kopalni w firmie Colas pan Paweł Marek uspakaja jednak, że firma chciałaby jak najszybciej wydobyć, to co jest do wydobycia i zamknąć interes, bo to jest po prostu rozwiązanie najbardziej ekonomiczne. Koncesję przedłużono tylko po to, żeby zabezpieczyć się przed ewentualna recesją.
Jak potoczą się dalsze losy Wilczej Góry? Miejmy nadzieję, że finał będzie pozytywny dla mieszkańców Złotoryi: eksploatacja kamieniołomu szybko się zakończy, firma Colas zrealizuje rekultywacje według przedłożonego projektu. Tylko, kto będzie się tym wszystkim opiekował, gdy nadal właścicielem będzie Gmina Złotoryja, a nie miasto?
Robert Pawłowski - 59-500.info