Radni nie walczą z klubem przy ul. Górnej
Kilka dni temu pisaliśmy o projekcie uchwały radnego Józefa Banaszka (KWW Ireneusz Żurawski - Dobry Gospodarz). Jest to nowonapisana uchwała, o zupełnie różnych zapisach i skutkach, w stosunku do uchwały sprzed miesiąca. Poprzednia była utożsamiana, ze względu na swoje dziwne zapisy, z blokadą powstania klubu przy ul. Górnej.
Jednak cel, który mógł przyświecać byłemu już radnemu Januszowi Markiewiczowi (KWW Nasze Miasto Złotoryja), jest raczej zupełnie różny od celu radnego Banaszka. Najprostszy możliwy dowód? Obecnie obowiązuje uchwała, która pozwala wydać pozwolenie na sprzedaż alkoholu powyżej 4,5% (za wyjątkiem piwa) maksymalnie 50 punktom sprzedaży typu sklepy. Propozycja radnego Banaszka ogranicza liczbę takich sklepów do 30, w momencie kiedy "gastronomia" (wliczają się w to też puby, kluby, dyskoteki) pozostaje bez zmian. Jak powszechnie wiadomo klub na Górnej nie ma być sklepem, a punktem sprzedaży alkoholu "na miejscu". Po co więc limitować tak drastycznie sklepy? Poza tym w poprzedniej uchwale uchwałodawca nie ograniczał liczby punktów, ale raczej definiował zasady umiejscowienia.
W taki sposób ograniczana jest swoboda działalności gospodarczej. Nowopowstałe sklepy już na wstępie tracą dość znacznie pozycję na rynku na rzecz innych podmiotów. Takie nieprzemyślane decyzje prowadzą do różnych zagrożeń, a także nie tworzą dobrego klimatu dla inwestorów, którzy mogą być potencjalnie zainteresowani wyborem Złotoryi. Większe firmy mają raczej do wyboru kilka lokalizacji i takie rozwiązywanie problemów przez naszych radnych może zupełnie "spalić" pomysł wyboru Złotoryi.
Poza tym przepis, na podstawie którego oblicza się najkrótszą możliwą drogę dojścia, daje właścicielom punktów w obiektach wolnostojących możliwość wydłużenia tej drogi (a przykładem takiego obiektu jest tzw. "Pralnia"). W Polsce znane są przypadki tworzenia przez właścicieli takich lokali swoistych "labiryntów". Chociaż klienci takich punktów zapewne ograniczą swoje spożycie alkoholu, gdyż będą potrzebowali wziąć przykład z mitycznego Tezeusza i mieć swoją nić Ariadny. Ciężko mówić o takiej możliwości dla lokali, które albo są dzierżawione albo leżą w zabudowie zwartej. Takiej możliwości obejścia uchwały nie dawała za to metryka euklidesowa - obliczanie odległości w linii prostej. Ponadto taka dyspozycja byłaby znacznie prostsza do interpretacji (wręcz jednoznaczna) przez Gminną Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Ujęcie "punktów terapii uzależnień" może nieść za sobą ciekawe skutki dla innych obiektów. Otóż w promieniu 66 metrów od wejścia do ZOKiR (budynku, w którym znajduje się Świetlica Terapeutyczna) znajduje się wejście do... hotelu Qubus. Czy rzeczysista droga dojścia będzie dłuższa niż 100 metrów? Absurd uchwały może generować kolejny absurd. Wyobraźmy sobie, że jakiś mieszkaniec wpadnie na pomysł otwarcia punktu terapii zajęciowej w swoim mieszkaniu, np. w formie stowarzyszenia rejestrowego. W obrębie 100 metrów od jego posiadłości nie będzie można sprzedawać alkoholu "na miejscu", a w obrębie 50 metrów "na wynos". Tym bardziej jest to ryzykowne, że ten "punkt terapii uzależnień" może dotyczyć nieograniczonego katalogu innych uzależnień. Ze względu na sporą liczbę punktów, w których występują automaty do gier, wskazane byłoby stworzenie np. punktów terapii uzależnień od gier hazardowych.
Niepokoi brak analizy skutków finansowych i społecznych podjętej uchwały. Całość sprawia wrażenie jakby miała być uchwalona z dnia na dzień i bez znajomości wielu danych, a już na pewno bez konsultacji z organem wykonawczym, który będzie musiał taką uchwałę zrealizować. Skąd jest ten cały pośpiech radnego Banaszka skoro klub, którego nie chcą mieszkańcy, najwcześniej może się otworzyć za kilka miesięcy kiedy inwestor skończy adaptację budynku? Ciężko jest również znaleźć odpowiedź czy ok. 10-15 "ponadlimitowych" sklepów straci zezwolenie typu B i C na sprzedaż alkoholu z dnia na dzień czy może problem wystąpi przy przedłużaniu tej decyzji. Jeżeli miałyby stracić od razu po wejściu w życiu uchwały, to które sklepy miałyby zostać pozbawione "zezwolenia na sprzedaż alkoholu"? O ile spadłyby wpływy do miejskiego budżetu?
A co jeżeli okazałoby się, że uchwała jest niezgodna z prawem? Jak wtedy rozwiązać problem rozszczeń ze strony pokrzywdzonych podmiotów? Niestety poruszenia tego typu kwestii brakło podczas zgłaszania i zarazem opiniowania projektu uchwały na posiedzeniu Komisji Spraw Społecznych. Nawet najszczytniejsza idea bez analizy jej realności i skutków, może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Skoro nie chodzi o klub przy ul. Górnej, jak myśli część mieszkańców, to o co tak naprawdę chodzi? Powszechnie wiadomo, że oficjalnie nie może chodzić po prostu o klub przy ulicy Górnej, gdyż wojewoda najpewniej uznałby wadliwość prawną takiej uchwały.