Brzydka strona Złotoryi
Od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy mieszkam dalej w Złotoryi. Owszem studiuję we Wrocławiu, ale Złotoryja pozostaje mi bliska i w weekendy chętnie do niej wracam. Chociaż z każdym tygodniem chyba z mniejszą chęcią. Czuję sentyment do tego miasta, lecz nie ma tutaj żadnej wzajemności. Miasto nie próbuje mnie przekonać, abym tu ostał po skończeniu studiów.
Na sentymencie daleko się nie zajedzie i być może to jest przyczyna tego, że liczba mieszkańców rokrocznie znacząco spada (ostatnio od kogoś usłyszałem, że nawet o 1%, co mnie zszokowało, ale może ktoś się pomylił). Jednak część miasta, w której mieszkam sprawia, że myślę, iż nigdy nie mieszkałem w Złotoryi. “Dolna część” miasta to teren, który chyba w mniemaniu wielu osób przynależy do Kopacza, choć na mapie znajduje się w granicach gminy miejskiej Złotoryja. Zresztą mówiąc zawsze ludziom gdzie mieszkam słyszałem “Aaa, na Kopaczu?”. Kościół i parafia na Broniewskiego też jest, w powszechnym mniemaniu, “na Kopaczu”. Odnoszę wrażenie, że może było to spowodowane tym, że wizualnie ten teren zbyt bardzo odbiega od “górnej części” miasta, czy pięknej starówki.
Idę alejkami i z wniosków, które wyciągnąłem z obserwacji wynikałoby, że od wielu lat nic się tam większego nie działo poza wycinką drzew i czymś co można byłoby określić jako kosmetyczne zabiegi. Rewitalizacja tego miejsca? Może była, a ja jestem ślepy, albo dopadają mnie pierwsze oznaki choroby Alzheimera. Zakładam taką ewentualność. Miejsce, które mogłoby emanować pięknem, a nie wyróżnia się niczym co mógłbym uznać za piękne. Może jednak być tak, że jestem wybredny. Asfalt nie wiem kiedy był wymieniany. Szczerze to nie wiem, czy był kiedykolwiek. Trochę nierówności tam jest, ale może tak ma być. Idąc dalej koło POAR-u nie ma chodnika, aby dojść na rzekomy przystanek koło fabryki zabawek, czy dalej w kierunku budynku Straży Pożarnej, czy mostu na Kaczawie. Zresztą mam wrażenie, że ogólnie w tej części Złotoryi chodniki to towar deficytowy (jednak mogę się tutaj trochę mylić).
Sam most, który mógłby być dość malowniczym miejscem i punktem wycieczek mieszkańców nie zachwyca mnie wizualnie, powiedziałbym, że według mnie szpeci krajobraz. Może to ja naiwnie dostrzegam potencjał tego miejsca. Górka Mieszczańska nie zachęca mnie do zbyt częstych wycieczek, a fontanna znajdująca się niegdyś obok przedwojennej restauracji – szkoda słów. Wolę nie myśleć o tym co tam pływa i w jakim stanie technicznym jest ten obiekt. Do tego jedyny miejski basen (który znajduje się w tej części miasta) od kilku lat jest nieczynny i odnoszę wrażenie, że popada w ruinę. Chociaż widzę go z daleka, więc mogę powiedzieć, że “odnoszę wrażenie”, a nie że mam pewność, iż tak jest.
Słynny już “Tajwan” to miejsce, gdzie odkąd pamiętam przestrzegano mnie, abym tam nie szedł. Chodzenie po kolędzie “na Tajwanie” było uważane za zadanie ekstremalne i było powierzane z reguły najstarszym członkom Służby Liturgicznej. Chociaż spowodowane to było tym, że jest to miejsce, w którym umiejscowione są lokale socjalne i przestrzegano przed rzekomymi niebezpieczeństwami tam czyhającymi. Nie wiem, czy słusznie bo nigdy nie doświadczyłem tam jakiegokolwiek zagrożenia. Może to kolejna z “Urban Legends”, którą wielu łyka jak pelikany. Ciekawe jest też to, że jest trochę miejsc za basenem gdzie nadal niektóre znane sieci komórkowe nie mają zasięgu (np. Plus GSM). Może zasięg planowania inwestycji dla mieszkańców pokrywa się z zasięgiem tych sieci komórkowych?
Ostatnio słyszę o budowie boiska lekkoatletycznego obok… Orlika na Szczęśliwej. Kilometr od podobnego obiektu przy ulicy Szczęśliwej. Jak to jest, że w tej górnej części miasta można się naliczyć 2 Orliki i 2 boiska lekkoatletyczne, w centrum przy szkołach też są takie obiekty, a w “dolnej części” żadnego takiego obiektu nie ma? Owszem szkoły żadnej “na dole” nie ma, ale w najbliższej okolicy Wiosennej (przyjąłem umownie 0,5 km) też taką placówkę oświatową ciężko znaleźć (przedszkola nie liczę). Cieszę się, że takie obiekty powstają w naszym mieście, ale nie podoba mi się ich lokalizacja.
Piękna starówka i wiele obiektów rekreacyjnych w górnej części miasta to z pewnością sukcesy władz. Te miejsca śmiało można pokazywać turystom i naprawdę Złotoryja przez nie jest pozytywnie odbierana wśród przyjezdnych. Jednak to jak wygląda ta “dolna część” miasta jest moim zdaniem porażką, wielka porażką władz. Jeżeli turyście miałbym pokazywać tylko te miejsca “dolnej” Złotoryi, albo je wyeksploatowałbym tak bardzo jak eksploatuje się podczas tego typu przyjazdów te piękniejsze miejsca, to z pewnością pojawiłyby się komentarze, że zastosowałem manipulację. Boisko lekkoatletyczne, do którego blisko mieliby mieszkańcy Chojnowskiej, Grunwaldzkiej, Legnickiej, Broniewskiej, Karola Miarki czy kilku innych ulic jest według władz mniej potrzebne niż kolejny obiekt sportowy przy Wiosennej? Takie boisko przy Szczęśliwej tętni życiem. Myślę, że boisko na dole też by przyciągnęło wielu amatorów sportów. Rekreacja, sport i turystyka tutaj też mogą istnieć. Jak kandydaci na radnych i burmistrza skłonią mnie za rok, mieszkańca “dolnej części” miasta, do oddania głosu na nich?